Archiwum 09 stycznia 2009


Bo to co najważniejsze mam w sercu na dnie......
09 stycznia 2009, 20:00

 SAMA SWOIM PRZYJACIELEM - tak postanowiłam nazwać to miejsce, gdzie będę mogła zrzucić z serca swoje troski. Samej niestety nie radzę sobie z wszystkim i choćby dla samego uczucia ulgi pozbycia się wszystkich trosk wybralam to miejsce jako najbardziej stosowne. Mam juz dosc uśmiechania się kiedy w sercu czuje smutek i żal. I chociaż ogólnie moje życie uważam za szczęśliwe zdarzają mi się takie sytuacje których nie chcę, boję się lub o których po prostu nie wypada komuś zawracać głowę. Mój główny problem polega na tym, że nie mam się komu zwierzyć. Mam przyjaciółkę ale czy ona jest moim przyjacielem tego nie wiem, wszystkie rozmowy kręcą się wokół jej wzlotów i upadków, ona mówi mi o wszystkim a napewno o większości jednak nie pyta co u mnie, czy ja wyglądam na kogos kto nie ma problemów? Pewnie tak bo wszystko od zawsze tłamszę w sobie. Jednak powoli czuję, że nie prowadzi to do niczego dobrego, moje samopoczucie chyli sie ku depresji. Wspaniały narzeczony, podróż poślubna, rodzinka, praca, ostatni semestr studiów - powinnam być kulką szczęścia! Na niestety bardziej czuje się jak ktos lub coś z czego juz uszło powietrze, życie.. Nie pisze tego, żeby ktoś się nademną użalał ale pisze to z nadzieją że za jakis czas jak tu zajrzę, uśmiechnę sie i powiem "ach to było dawno i nie prawda, a teraz jestem szczęśliwa i tak już zostanie!" 

Jestem  osbą pogodną i wychodzę z założenia, że dając uśmiech otrzymuję go co jest bardzo przyjemne. I nikt pewnie nawet nie zdałby sobie sprawy widząc mnie na ulicy jaki smutek we mnie siedzi. Jestem spokojna, skryta i grzeczna, co bardzo mnie wkurza gdyż pierwsze o czym myślę (możliwe że wynika to z instytucji w jakiej pracuje) to pytanie "czy wypada", " czy kogoś nie obrażę" pomimo, że ktoś jest dla mnie nie miły, ma pretensje do mnie o błędy które jak później wychodzi wynikały z winy tamtej osoby. Takie sytuacje najczęściej przytrafiają mi sie w pracy, chociaż i w domu też mi się to zdarza. Boję się powiedzieć otwarcie co myślę, co czuję, czego bym chciała. Uczę się tego z moim narzeczonym. On jest chyba jedyną osobą z którą jestem maxymalnie szczera i staram się mu mówić co jest nie tak, jednak jemu jednym uchem wleci a drugim wyleci.

Tu będzie moje miejsce... tu odzwierciedlę tą drugą stronę mojego malowniczo pięknego życia.

 

Mój dzisiejszy problem to brak czasu i chęć opisania wszystkiego czego dziś nie zdążę... tu nikt mnie nie zna i nie musi tego czytać, ja natomiast mogę się tu oczyścić z całej złej energii jaka we mnie siedzi..

Cd. nastąpi...